czwartek, 2 grudnia 2010

Konkurs

Nie, nie na moim blogu. Biorę udział w konkursie o którym mowa tutaj. Na ten blog trafiłem właśnie przez ten konkurs. Dlaczego o tym pisze? Bo taki jest regulamin konkursu.
Sprytne

środa, 24 listopada 2010

Wiersz - wyraz mej miłości dla mej Miłości

Dla nieznajomej jeszcze Pani z tramwaju lini M

Pomyliłem trawmaj



Ruszyła maszyna po szynach
Prędziutko kolana się ugieły
Ręce rozpaczliwie chwytały
Powietrze rozszerzone źrenice zatrzymały
Czas nie dość szybko wpadła Pani
Na mnie z piskiem
Kół sunących po szynach
Kręcących się w tempie szalonym
Motorniczego Władcy Pana
Trzymającego się rozkładu
Tylko gdy chce on jest rozkładem

Pani oczy zatrzymały czas
Odtąd liczył się tylko ich blask
Pani włosy dotknęły mej twarzy
Wymazały wszelką urazę
Pani dłoń miękkość jej twej skóry
Mego serca skruszyły mury
Odtąb byłaś Ty już mą Panią
Moją muzą, mym sercem, mą łanią
Która biegnie po łąkach zielonych
Która szczęściem zaraża miliony
Która sama gdy w smutku trwa
Pragnie bym pojawił się ja

I tak trwamy w porządku wszechrzeczy
Twa osoba mą głupotę leczy
Moja postać pomagać ci ma
Nasze życie jedna lilija
Co opieki wymaga dwojakiej
Ja nawożę ty podlewasz
A on rośnie, kwitnie żyje
Póki dbamy nie umrze nie zginie

Jesteś Ty
Jestem Ja
Jesteśmy My
I Będziemy

Wybrałem dobry tramwaj

sobota, 24 kwietnia 2010

Potrzeba serca

Mam potrzebę pisania. O czym? O temacie, z którego wszyscy się już wycofują. Ciężko będzie coś napisać, bo tyle różnych słów pada na język i palce...

Chodzi o Smoleńsk. Właściwie to nie. Chodzi i tragedię i żałobę.

Więc żeby było po kolei, to zacznę od środka. W ostatnim czasie, kiedy przeglądałem internet, różne blogi itp., to momentami krew się we mnie burzyła i chciałem pisać, tłumaczyć, kłócić się. Zawsze jednak stwierdzałem "po co?" i zamykałem stronę w przeglądarce. Teraz chcę powiedzieć coś od siebie.

Ja na żałobę nie miałem czasu. 10 kwietnia informacja jeszcze do mnie nie dotarła, 11 spędziłem na nauce, by zdać w klasie maturalnej, od poniedziałku 12 kwietnia była szkoła-służba-nauka-szkoła i tak dalej. Zabiegany, zalatany. Rozbiegany między obowiązkami cywilnymi i harcerskimi nie miałem czasu na chwilę zadumy. Zawsze się coś działo.
W tym miejscu chciałem wyrazić mój podziw dla harcerzy i moje mieszane uczucia wobec "Strzelca". Harcerze przybywali pod pałac przede wszystkim z potrzeby serca. Była tam kupa młokosów, przychodzili po szkole lub zwolnieni ze szkoły. Byli też oczywiście dorośli, niektórzy zwalniali się z pracy. Nie było obijaczy, wszyscy pracowali po kilka, kilkanaście, w hardcorowych przypadkach nawet kilkadziesiąt godzin. I wykonali kawał świetnej roboty. I nie wychwalam tu mojego kochanego ZHRu, w tamtym czasie podział nie był zauważalny. Zresztą na dobrą sprawę to z naszego punktu widzenia nigdy nie jest. To cywile raczej twierdzą, że się kłócimy, wyzywamy itp.
Co do strzelca, u nich wszystko było bardziej w strukturze. Zarzut jaki mam wobec niektórych, to chamstwo. Ale poznałem też sporo naprawdę fajnych strzelców.
I na dobrą sprawę przez tydzień pod pałacem właściwie tylko harcerze i strzelcy utrzymywali wszystko razem. Miasto (urzędy, struktury - nie ludzie) się nie popisało (w Krakowie zresztą też) i na to jestem zły.

Dzisiaj wziąłem sobie do ręki nowy numer diecezjalnej gazety "Idziemy" i czytając artykuły dopiero odczułem żałobę. Czy to źle? Nie. Co mogliby zdziałać rozpłakani harcerze? Nic. Do mnie to wszystko dotarło dopiero po czasie i tyle. Teraz mam trochę czasu na zadumę.

Na polityczne tematy nie mam zamiaru się wypowiadać bo i po co? Ludzie, którzy burzyli tamten czas politycznymi zabawami powinni się wstydzić. Tylko jeszcze jedna dygresja:
Któregoś dnia służby, kiedy dopiero szedłem pod pałac, przechodziłem obok starszego pana, który siedząc na ławce rozmawiał przez telefon. "Ja to się tylko zastanawiam, czy teraz to się cokolwiek zmieni..." mówił. Mój ojciec stwierdził, że skoro śmierć Chrystusa nie zmieniła świata, to ta też nie zmieni. Ale sęk w tym, że śmierć Chrystusa zmieniła świat. I ta też zmieniła. Część ludzi pomyślało. Mam nadzieję, że tak im zostanie. Amen

Po smoleńskiej tragedii
Stoi naród zdziwiony
Ktoś mi mówi, że zasmucony

Biegną ludzie zieloni
Biegną w tę i z powrotem
Dokąd ludzie biegniecie?
By nieść ludziom pomoc

Naród stoi lub idzie
Tylko o dwa kroki
I znów stoi i czeka
Coraz bardziej wzburzony

Abyśmy byli jedno
I jedno Naród jest!
Więc Naród stoi lub idzie
Tylko o dwa kroki


- Autorstwo moje

P.S. wyrażam podziw dla ludzi którzy stali w tej kolejce od 6 do 16 godzin. Ja, mimo że cały czas pracowałem, to nie mógłbym tak stać. I, chociaż w każdej chwili mogłem służbowo pójść do zmarłych, nie poszedłem. Nie miałem takiej potrzeby. Ludzie tam poszli, bo chcieli coś zrobić, służyć, a mogli tylko tyle. Ja służyłem cały czas.

piątek, 12 marca 2010

Smile!

Znajomy wrzucił to na buzza i stwierdziłem, że podam dalej. Co prawda, jak to tu wkleję to automatycznie wklei się to na mojego buzza, ale myślę że uśmiechem trzeba zarażać ;D



P.S You are great! You are awesome!

P.SS Zarażajcie uśmiechem. To działa, sprawdzałem ;)

P.SSS Tym tym postem tworzę 5 posta na początku tego roku. To tyle samo ile miałem w całym zeszłym roku. Chyba się wkręcam w blogowanie

wtorek, 9 marca 2010

Nasz Klient - nasz Pan!

W niedzielę byłem z dziewczyną w kinie na "Alicji w Krainie Czarów". Film bardzo fajny, Tim Burton mnie nie zawiódł. Dla niewtajemniczonych: fabuła opowiada o powrocie Alicji do magicznej krainy, gdy ta ma już 19 lat. Całość zaskakuje. Dosyć mocno. Burton wprowadza elementy, których człowiek się w tej opowieści raczej nie spodziewa.
Ale nie w tej kwestii piszę notkę. Otóż było to tak:
Kupiłem bilety już w czwartek. Wszystko ładnie, bileciki zapakowałem wraz z paragonem do portfela i zadowolony ruszyłem w świat. W niedzielę rano, wychodząc z domu, jak to mam w zwyczaju sprawdziłem czy aby na pewno wszystko zabrałem (to głupie wrażenie pt. "czegoś zapomniałem"). I jak się okazało zginęły bilety (sic!). Niezrażony rozpocząłem poszukiwania. Na nic. Został mi tylko paragon. Stwierdziłem, że zapewne będzie trzeba kupić nowe i opuściłem dom.
Wieczorem w kinie wyłożyłem sprawę kasjerowi, który stwierdził, że raczej niestety będę zmuszony do zakupu nowych bilecików, ale zawołał kierownika. I o dziwo... Kierownik poprosił mnie o paragon. Na podstawie daty zakupu sprawdził zakupione miejsca. Potem stał przed wejściem na salę i sprawdzał numery na wszystkich bilecikach. Gdy się okazało, że wśród nich nie ma tych moich, jako ostatni weszliśmy na salę.
Koleś nie musiał tego robić. Zrozumiałbym. Ja zgubiłem bilety, ponoszę konsekwencję. Ale jednak załatwił sprawę. Postawił na klienta. I to mi się podoba. Kino zyskuje w moich oczach. Tak więc, mimo że okulary do 3D trochę ciasne, to polecam wszystkim NoveKino Praha

I jeszcze taka dygresja:
Gdzie my się, ludzie, spieszymy? W niedzielę jak głupi leciałem od przystanku do przystanku. Zdenerwowany na każdy uciekający tramwaj i autobus przyglądałem się rozkładom, chociaż wiedziałem, że i tak to co długie, czerwone i często staje (o czym myślicie? Chodzi o tramwaj świntuchy)! i tak przyjedzie jak przyjedzie, a każdy mi pasuje. A czasu miałem sporo, a jakbym się spóźnił, to co mogłem na to poradzić?
Tak więc zwolniłem. Tak żyje się lepiej ;)

poniedziałek, 22 lutego 2010

kwiatek

Na rozweselenie i do analizy:

Kwiatek
Idzie kotek przez las
Patrzy a tam kwiatek
Wyrwał go zasadził
By mu wyrósł krzaczek

Ale krzak nie wyrósł
Ani nawet drzewko
Kotek się nie zdziwił
Podlał kwiat wiaderkiem

Wraca kot do domu
Patrzy jest dorosły
Myśli "ale strata
Włosy mi urosły"

Ale gdy już pożył
Parę dłużej latek
Wyrwał smutne myśli
Zasadził jak kwiatek

Te nie chciały rosnąć
Kotek się nie zdziwił
Trzeba cierpliwości
By uśmiech zagościł

Nasze drogie RVstudio wykonało niedawno taką robotę:


A ciekawe, że jeszcze przed 11 listopada zaczynaliśmy naszą pracę zabawami tego typu:

czwartek, 18 lutego 2010

zgodnie z obietnicą

Wierz zainspirowany doświadczeniami życiowymi, czas pracy koło 2 godzin, chociaż coś mi tam jeszcze nie trybi. Szczególnie w drugiej strofie

Łagodnie zmierzam ku drzwiom
Zapukam raz dwa i trzy
Czy ktoś mi je otworzy?
Czy będę tu stał i gnił?

Bo...
Pani się na mnie gniewa?
Pani jest na mnie zła?

Pani uchyla trochę
Znowu oglądam Panią!
Spoglądam w łagodną twarz
Ale pani ją chmurzy?

Więc...
Pani się na mnie gniewa...
Pani jest na mnie zła...

Ja pani daję kwiaty
Dla pani śpiewam mą pieśń
I krzyczę wniebogłosy
Przepraszam i kocham cię!

Lecz...
Pani się na mnie gniewa
Pani jest na mnie zła

Dla pani podbiję świat
Dla pani ostrzygę się
Prawda - popełniam błędy
Zapewne i pani też!

Ale...
Pani się na mnie gniewa
Pani jest na mnie zła

Więc padam u pani stóp
Błagam i płaczę, wręcz klnę
Bądź pani tak łaskawa
I odpuść już daruj mnie

I już...
Przestań się Pani gniewać
Przestań być Pani zła

Pani już się uśmiecha
Pomaga mi podnieść się
Pani ociera mi łzy
I szepcze mi: kocham cię

Ach...
Pani się już nie gniewa!
Pani już nie jest zła!

Lecz znów mnie pani puszcza
Na wielki okrutny świat
Ja znów popełniam błędy
Wracając głowię się tak:

Czy...
Pani się na mnie gniewa?
Pani jest na mnie zła?

Pani

Postanowiłem, że będę tu wrzucał coś częściej. Znaczy postanowiłem, że będę częściej pisał, ale na jedno wychodzi. To tak z okazji Wielkiego Postu ;)
Zdziwiony zorientowałem się, że zaglądają tu nawet ludzie, których nie znam. Ciekawe i pocieszające.
P.S. niebieska róża ma coś w sobie...